Zabieszczaduj razem z nami…
Niech pokłonią ci się połoniny
Zabieszczaduj razem z aniołami
Lot swój skieruj do Górnej Wetliny
14 i 15 maja bieżącego roku – to dni, które dzieci i młodzież z parafii M.B. Szkaplerznej, jak i młodzież z SKC Niepublicznego Gimnazjum „U Konarskiego” w Tarnowie, spędziły w najbardziej wysuniętej na południowy-wschód części Polski, a tym samym części głównego łuku karpackiego i pierwszego członu Karpat Wschodnich – w Bieszczadach.
W tej krainie pięknie tajemniczo
Tu nad nami bieszczadzkie anioły
Uskrzydlone bieszczadzką modlitwą
Zanim jednak dotarliśmy do owej niepojętej w swoim pięknie krainy, zatrzymaliśmy się na uboczu wsi Komańcza, gdzie znajduje się klasztor Sióstr Nazaretanek, który był miejscem rocznego (od 27 października 1955 r. do 26 października 1965 r.) pobytu kardynała Stefana Wyszyńskiego. Tu nie tylko zwiedziliśmy klasztor, ale i wysłuchaliśmy historii prymasa Polski, którą przybliżyła nam jedna z sióstr. Uskrzydleni krótką modlitwą w klasztornej kaplicy, ruszyliśmy w dalszą drogę.
Pierwszy dzień. Pierwszy szczyt. Naszym celem była Połonina Caryńska – masyw górski położony pomiędzy dwiema dolinami: Prowczy i Wołosatego, wznoszący się na wysokość 1297 m n.p.m. Droga, choć niekiedy ciężka, opływała pięknem i spokojem okolicy. Niezwykłe panoramy i bezchmurne niebo cieszyły w równym stopniu, jak krótki odpoczynek na szlaku.
Góry i wszelkie pagórki
Drzewa rodzące owoc i wszystkie cedry,
Dzikie zwierzęta i bydło wszelakie,
To, co się roi na ziemi i ptactwo skrzydlate.
Z Połoniny Caryńskiej zeszliśmy do Ustrzyk Górnych, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg w Domu Rekolekcyjnym. Wieczorny czas umilił nam pogodny wieczorek przy grillu. Później tylko modlitwa i wymarzony odpoczynek.
Drugi dzień niósł ze sobą trasę na Tarnicę – najwyższy szczyt polskich Bieszczadów, wznoszący się na wysokość 1346 m n.p.m na samym krańcu pasma połonin. Niedzielę uczciliśmy Mszą Św., po czym wyruszyliśmy w góry. Narzekając odrobinę na usłaną kamieniami trasę, cieszyliśmy się z faktu, że na szlaku, z nieba nie spadła ani jedna kropla deszczu.
Zmęczeni, ale i usatysfakcjonowani wracaliśmy do domów, dziękując Bogu za wspólnie spędzony czas oraz za piękno jakim nas obdarzył.